Kryzys źle brzmi, gdy ktoś napisze, wypowie słowo: kryzys, to od razu człowiek napina się jak niepewny przyszłości jeż, kuli się w sobie, wystawia kolce. Ale ja tu dziś chcę Cię przekonać, że w kryzysie tkwi jednocześnie ogromny potencjał, zalążek dobrych zmian. Szansa. Inna sprawa, czy ją wykorzystasz…
Każdy z nas przechodzi kryzysy, czy nam się to podoba, czy też nie, one są wpisane w los każdego żyjącego stworzenia, zwłaszcza człowieka. Definicja mówi, że to przełom, przesilenie, załamanie się dotychczasowej linii ( rozwoju). Wyobraźmy sobie, czy jest możliwe, by takich załamań nie było? By mogło być tylko lepiej, wyżej, bardziej? Coraz bardziej idealnie, perfekcyjnie. A patrząc filozoficznie jeszcze szerzej, czy jest możliwe niepohamowane przesuwanie się w stronę „jasności” ( doświadczeń, poglądów, dokonań)- czy jest to możliwe bez konfrontacji z „ciemnością”? Czy to dopiero wciśniecie guzika „sprawdzam” sprawia, że na nowo weryfikuje się nam rzeczywistość i rozwój zaczyna przebiegać właśnie tam gdzie chcemy.
Przedmiot kryzysu, to dopiero ogrom możliwości. Te osobiste, międzyludzkie, to które bolą najdotkliwiej i sprawiają, że człowiek wyje czasem jak zwierzę, nawet jeśli tylko w sobie; te zdrowotne, w których szala przechyla się raz w jedną raz w drugą stronę cienkiej linii zdrowia lub życia; te gospodarcze, o przewlekłych i czasem bardzo dotkliwych skutkach dla człowieka, dla rodzin, dla systemu; te polityczne, z których najgorsze to chyba wojenne. Tak, to wszystko dotkliwie i głęboko może zranić człowieka, czasem wręcz wydawało by się, że po takiej traumie trudno się podnieść. I wielu się nie podnosi, przestają walczyć, próbować, szukać innych ścieżek i możliwości. A ja chcę cię dziś przekonać, że warto!
Gdy patrzymy na inną, nieznaną nam bliżej osobę, nie widzimy wyrytych w niej kryzysów, nie znamy historii tego z czym musiała się zmierzyć. Tak łatwo wtedy pochopnie ocenić, nie docenić, nie zauważyć.
Tak jak ty, ja też musiałam się zmierzyć z sytuacjami, które weryfikowały moje głębokie pragnienia, moje wyobrażenia o tym co prawie na pewno się zdarzy, o jutrze. Nie raz zatrzymywałam się w poczuciu bezradności i bez nadziei na odmianę losu. I pozwalałam sobie na tę chwilę. Podzielę się z tobą tym, co pomagało mi jednak ruszyć do przodu. To będzie taki osobisty poradnik antykryzysowy.
- Pozwól sobie, daj sobie czas na dostrzeżenie całego bagażu, który niesie ze sobą sytuacja kryzysowa. Uświadom sobie, może nawet zapisz to wszystko, co zakłócone zostało przez wyzwanie z jakim się mierzysz, to pozwoli ci spojrzeć na całą sytuację z lotu ptaka. Pozwoli na nowo i z inna świadomością, dojrzalej i życiowo mądrzej poukładać cegiełki z tego co się rozpadło.
- Zobacz, do jasnej cholery (ops) dostrzeż wreszcie – jaki masz w sobie potencjał! A najlepiej, teraz to spisz i zachowaj na przyszłość wszystkie swoje dokonania, osiągnięcia, to w czym jesteś naprawdę dobra, jakie masz zalety. Zrób to i zobacz ile tego jest! ( bo wiem, że jest). To twoja baza, twój potencjał, który pomoże odzyskać wiarę w sobie, przekonanie, że i tym razem dasz radę, skoro już tyle razy dałaś.
- Stwórz swoją prywatna grupę wsparcia, tych wszystkich na których możesz liczyć w różnych dziedzinach swego życia, nawet jeśli jest to w danym momencie zrobienie zakupów czy odśnieżenie podjazdu. Sieci takich wzajemnych międzyludzkich powiązań to naprawdę coś co warto pielęgnować i doceniać. Nie przychodzi ci do głowy żadna konkretna osoba- to poszukaj inaczej: w wierze, w książce, podczas terapii.
- Zadawaj sobie pytania: co mogę teraz zrobić? Co chcę teraz zrobić by było inaczej, by pokazać…, by już nigdy…, by…? Zaweźmij się w sobie, gdy poznasz odpowiedź i zrób to! Rozważnie, po kawałku, uparcie zrób to, ale przede wszystkim – i tu zacytuję Stachurę: „ chwyciło się ten kawałek, który pozostał mu w ręce i powiedziało się: NIE DAJ SIĘ POGNĘBIĆ”.
- Pomyśl o sobie i sytuacji kryzysowej z pozycji przyszłości, że to już minęło, że zmieniłaś, dokonałaś, doszłaś tam gdzie chciałaś być. Ja przez ponad rok, codziennie!!! zapisywałam w notesiku listę celów do osiągnięcia: jeden po drugim i w formie dokonanej, np. moja firma się bilansuje i przynosi co miesięczny dochód … zł- jest luty 2018. To naprawdę działa jak samospełniająca się przepowiednia, sprawia, że osiągnęłam wszystkie zapisywane cele wcześniej niż przewidywała to „data wykonania”. Teraz znów zapisuję 🙂
Mam nadzieję, że zainspirowałam cię do zmierzenia się z sytuacją w jakiej możesz się znaleźć i jednocześnie znaleźć sposoby by z niej wyjść mocniejsza, bardziej poukładana i by osiągnąć więcej. Powodzenia!
dr Agata Plech